Od córki premiera do blogerki i celebrytki to droga, którą przebyła kilkanaście lat temu młodziutka wówczas Kasia Tusk. Parodiowana i stalkowana blogerka od początku śmiało realizowała swoje zawodowe ambicje i sukcesywnie odmawiała komentowania politycznych poczynań ojca. Jedni zarzucali jej, że wykorzystuje znane nazwisko; inni, że odcina się od rodzinny i interesuje ją tylko moda i podróże. Obecnie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych influencerek w Polsce, ma swoją markę odzieżową, jest szczęśliwą żoną i matką. Zobaczmy, jak ewoluował blog Kasi Tusk: "Make Life Easier".
W 2011 roku blog Kasi Tusk przypominał kolorowe babskie pisma. Można się było z niego dowiedzieć, które kosmetyki są warte uwagi, oglądać zdjęcia i relacje z ciekawych podróży, poczytać o przygodach blogerki i załapać się na markowe upominki. Kobiety zaglądały do niego jak do kolorowej gazety, z zapartym tchem śledząc modowe odkrycia i relacje z lifestylowych wypraw Kasi. Mężczyźni, których nie brakowało wśród czytelników "Make Life Easier", z zaciekawiłem przeglądali kolejne posty, szukając choćby wzmianki o byłym premierze. Jednak ona konsekwentnie omijała tematy rodzinne i polityczne. Do tych ostatnich, odnosząc się tylko w wyjątkowo ważnych kwestiach dla niej samej jako młodej kobiety i Polki.
Zakładając bloga miała 24 lata, a także inne priorytety i zainteresowania niż teraz. Zupełnie naturalnym jest więc fakt, że jej blog ewoluował, dorastał razem z nią. Teraz kiedy Kasia Tusk-Cudna jest już dojrzałą kobietą częściej na swoim blogu niż o modzie, pisze o zdrowym odżywianiu. Chwali się dziećmi i dzieli problemami związanymi z macierzyństwem, a także chwali swoimi aranżacjami i za pośrednictwem bloga rozwija swoją markę odzieżową. Na Instagramie zaczęła również publikować zdjęcia swoich dzieci ze znanym dziadkiem, co jest łakomym kąskiem dla brukowej pracy i doskonałą reklamą bloga.
Jedni zarzucają jej brak konsekwencji, ponieważ co do tego, że jej blog nieustannie się zmienia, nie ma wątpliwości, inni krytykują za upublicznianie swojej prywatności. Ona jednak nie zważając na słowa krytyki z wrodzoną szczerością i naturalnym urokiem dzieli się z nami swoim życiem.
Obecnie blog Kasi Tusk makelifeeasier.pl
jest mieszanką porad, reklam i relacji z życia osobistego, które jak wiadomo przyciągają spore grono czytelników.
Początki bloga z pewnością nie były dla niej łatwe. Po pierwsze dlatego, że cały czas musiała mierzyć się z łatką córki premiera i zawodowymi poczynaniami swoich poprzedniczek, czyli innych córek znanych polityków. Jak się szybko okazało, bohaterka naszego artykułu nie miała parcia na szkło. Zanim zajęła się blogiem, występowała w Tańcu z Gwiazdami, który przyniósł jej sporą popularność i był to dla niej najlepszy czas na zaistnienie w sieci. Ona jednak przeczekała zainteresowanie medialne swoją osobą i dopiero założyła bloga. Dając tym samym do zrozumienia, że karierę zawodową inaczej niż jej poprzedniczki, chce budować sama. Kasia nie pokazywała się w świetle fleszy w towarzystwie ojca, nie "wspierała" jego pracy zawodowej i trudno jest jej zarzucić, że wykorzystywała jego pozycję do swoich celów.
"Make Life Easier" i jego sławna parodia
Blog MLE już w 2011 roku, czyli na samym początku doczekał się parodii pod nazwą "Make Life Harder". Trzech młodych panów, postanowiło założyć konto na FB i Instagramie, na którym uparcie parodiowali stylizacje, a nawet kanapki prezentowane przez córkę byłego premiera. Jak na ironię działania ów panów sprawiły, że portal MLE zyskał zupełnie nową grupę odbiorców. Internatów, którzy próbowali, porównywać parodię, z tym, co rzeczywiście zaprezentowała panna Tusk. W ten sposób dzieła Kasi Tusk i trzech mężczyzn napędzały sobie popularność wzajemnie. Tym większym zainteresowaniem cieszyły się poczynania parodystów, że przez długi czas pozostawali oni anonimowi, a więc insynuacjom nie było końca.
Humorystyczna parodia deptała młodej blogerce po piętach. Jednak zauważmy, że niewielu blogerów, a nawet publicystów doczekało się parodii swojej pracy. W tym wypadku mowa o wyjątkowo systematycznym i dokładnym ironizowaniu każdego posta i to chwilę po tym, jak tylko został opublikowany. Czyżby ów panowie mieli obsesję na punkcie młodziutkiej wówczas panny Tusk, gdyż to, że śledzili jej poczynania na bieżąco, jest pewne?
Marka Make Life Easier, czyli wyjątkowa odzież dla zwyczajnych kobiet
MLE, czyli kolejny modowy projekt i pomysł na biznes znanej blogerki. Kolekcje firmowane nazwiskiem influencerki miały być połączeniem dobrego stylu, wyjątkowej jakości i przystępnej ceny, czyli coś w rodzaju haute couture i preta porter dla nowoczesnych kobiet. Jednak ani sama marka nie jest jeszcze na tyle znana, żeby znaleźć swoje miejsce pośród domów mody, ani też jej ceny nie są na tyle przystępne, żeby mogły sobie na MLE pozwolić zwyczajne kobiety i ich córki.
Na stronie z najnowszą kolekcją znajdują się:
- kurtka za 719 zł,
- dres za 449 zł,
- sweter za 519 zł,
- spodnie za 469 zł
- torebka lunchowa za 119 zł.
Jak widzicie nie są to przystępne ceny dla zwyczajnych kobiet, a już na pewno nie dla ich córek, które są fankami influencerki.
Kasia Tusk - stylizacje i wizerunek
Troskliwa mama, blogerka i dość drogo, ale gustownie ubrana, Kasia szybko stała się łakomym kąskiem dla paparazzi z plotkarskich portali. Regularnie możemy oglądać jej zdjęcia z podpisem "Kasia Tusk z torebką za 30 000 zł" lub "Mąż podarował Kasi Tusk luksusową torebkę za 30 000 zł" itp… Jednak czy na pewno? Może ona ją tylko reklamuje? Może to nie mąż a dom mody "upolował" blogerkę?. Wiadomo przecież, że jej zdjęcia są popularne i dobrze opłacane, więc co by nie założyła, w pobliżu jej domu lub w miejscu, gdzie najczęściej robi zakupy i spaceruje, zawsze czai się jakiś fotograf. Kiedyś na blogu pokazywała się w ekskluzywnych ciuchach, teraz jest na tyle znana, że nie musi już martwić się, kto jej zrobi zdjęcie w promowanych spodniach, płaszczu czy torebce. Paparazzi sami jej szukają i dokładnie sprawdzają w co jest ubrana i ile kosztuje jej stylizacja.
Czy pokazywanie się w drogich ciuchach negatywnie wpływa na jej wizerunek? Nie, ponieważ od początku córka byłego premiera stawia na szczerość i naturalność. Jest autentyczna w tym co robi, kiedy jest szczęśliwa pisze o tym, kiedy jest zmartwiona lub smutna również. Kiedy razem z córką ląduje w szpitalu, zamieszcza post, a fani zaczynają ją pocieszać.
W jakich warunkach powstaje blog Kasi Tusk?
Ten, kto myśli, że Katarzyna Tusk-Cudna prowadzi bloga "makelifeeasier.pl" w ekskluzywnym biurze, w ciszy i spokoju jest w błędzie. Blogerka w czasie pandemii wybrała home office, dzieląc tym samym los wielu innych matek. Łączy opiekę nad dziećmi z pracą zawodową. Okazuje się, że te dopracowane posty w najdrobniejszym szczególe, powstają w domowym zaciszu, gdzie wygodne biurko zastępuje stół kuchenny, a czasem nawet podłoga. W domu możliwość pracy przy biurku staje się luksusem, nie ze względu na brak biurka, lecz konieczność przebywania tam, gdzie akurat bawi się dziecko. Co ciekawe, mimo że wiele kobiet na całym świecie pracuje w home office, to wyznanie blogerki, że postanowiła tworzyć "swoje dzieło" w domu dla bezpieczeństwa dzieci, wywołało sporą krytykę i podzieliło jej fanów. Niektórzy zarzucali jej nadopiekuńczość i histerię przeciw covid'owi. Przypomnijmy, że blogerka uznała przedszkole w dobie pandemii za siedlisko bakterii i wirusów. Z tego powodu, dla dobra dzieci postanowiła, że jej starsza córka pozostanie w domu.
"Make Home Easier", czyli domowe porady
Po sukcesie life-stylowego bloga MLE Kasia Tusk zaczęła pisać o aranżacji wnętrz i udzielać darmowych porad. W ten sposób powstał kolejny projekt, który cieszy się równie dużą popularnością, jak ten pierwszy. Ponownie merytoryczna treść przeplata się z reklamą, jednak tak ubraną w liczne porady i informacje, że nie jest nachalna. Taki sposób przedstawienia produktów, nie tylko pozwala nam poznać wady i zalety poszczególnych rozwiązań, ale też dowiedzieć się wszystkiego, czego możemy oczekiwać od produktów z danej grupy. Finalnie to czytelnik (potencjalny klient) podejmuje decyzję, którą markę wybierze. Po przeczytaniu wpisu na "Make Home Easier" ma już wystarczającą wiedzę, by podjąć najlepszą dla siebie decyzję. Kwestia reklamodawców jest podobnie rozwiązania jak w "Pani gadżet" - producent lub sprzedawca daje produkt do testów, a Kasia i jej dwie przyjaciółki sprawdzają jego funkcjonalność, wykonanie i estetykę i to dokładnie opisują.
Linki: